7.21.2020

15 lat ustawy o informatyzacji (…)

Dziś mija 15 lat od wejścia w życie ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne

Aż sam się zdziwiłem, że to już tyle …

Ustawa pierwotnie służyła „ogarnięciu” projektów informatycznych realizowanych ze środków UE. Bardzo dużo pieniędzy, bardzo dużo pomysłów.  Na początku celem tej ustawy było przede wszystkim stworzenie Planu Informatyzacji Państwa oraz projektów o publicznym zastosowaniu.  Czy to się udało ?

Częściowo tak, bo chociaż było jedno zbiorcze miejsce, gdzie te projekty wpisywano i przesiewano. Częściowo nie,  bo zdarzało się niestety, że wpisywano wszystko. 

Obecnie Planu Informatyzacji Państwa już nie ma w ustawie – jest PZIP  - o którego znaczeniu, skuteczności PZIP napiszę  kiedy indziej.

Największym plusem ustawy była reguła, że rządowe podmioty publiczne muszą tworzyć rejestry wyłącznie używając systemów teleinformatycznych.  Samorządom pozwolono jeszcze na ich prowadzenie papierowo. To była rewolucja !  Teraz nie do pomyślenia, że można inaczej. W 2004 nie wszyscy jeszcze rozumieli w administracji tę potrzebę. Mimo, że istniały już systemy i budowały się nowe  -  ale żeby tak od razu zmuszać ?!J.

Duża w tym zasługa definicji rejestru  publicznego – legislatorzy, logicy załamują ręce, że nie zła, idem per idem itp. bo  zgodnie z nią rejestr publiczny to rejestr, ewidencja, wykaz, lista, spis albo inna forma ewidencji, służąca do realizacji zadań publicznych, prowadzona przez podmiot publiczny na podstawie odrębnych przepisów ustawowych.”.  

A ja uważam, ze to bardzo dobra definicja ! – ona nie ma definiować w sensie logicznym. Ma być skuteczna. Miała i ma nie pozwolić uciec spod topora J i moje doświadczenia potwierdzają jej skuteczność. 

Ustawa o informatyzacji wprowadziła także bardzo ważne zasady m.in. :

Zasadę Neutralności Technologicznej, która oznacza, że władze obowiązane są do  równego traktowania technologii teleinformatycznych i tworzenia warunków do ich uczciwej konkurencji, w tym zapobiegania możliwości eliminacji technologii konkurencyjnych przy rozbudowie i modyfikacji eksploatowanych systemów teleinformatycznych lub przy tworzeniu konkurencyjnych produktów i rozwiązań.
I oczywiście można dyskutować jak to się ma w praktyce, ale jeżeli przyjrzeć się przepisom samej ustawy i rozporządzeniom wykonawczym (szczególnie z pierwszego okresu) to przepisy te zdają test neutralności. Deficjencja systemu teleinformatycznego z 2005 r.  pomieści nawet DLT.
Zasadę „Interoperacyjności”, która oznacza zdolność różnych podmiotów oraz używanych przez nie systemów teleinformatycznych i rejestrów publicznych do współdziałania na rzecz osiągnięcia wzajemnie korzystnych i uzgodnionych celów, z uwzględnieniem współdzielenia informacji i wiedzy przez wspierane przez nie procesy biznesowe realizowane za pomocą wymiany danych za pośrednictwem wykorzystywanych przez te podmioty systemów teleinformatycznych;
No i w tym miejscu należy wskazać, że zasada jak najbardziej słuszna, definicja zacna ale wdrożeniowo wychodzi to bardzo trudno.
Ale że nie tylko polska taka nieporadna – proszę się przyjrzeć działaniom innych Państw i UE. Europejskie ramy interoperacyjności mimo, że realizowane od wielu lat to nadal jeszcze zamierzenie a nie zwieńczenie dzieła.

Trzeba się z tym pogodzić i pracować dalej.

Nadzieją jest API – nowe systemy, które są zamawiane, budowane zawierają już obligatoryjne API. Druga moja nadzieja to chmura. Pod warunkiem jednak dobrze przemyślanych wdrożeń i standardów migracji (i tu brawo KE, że pracuje z dostawcami nad takimi standardami).

Gdzieś pomiędzy tym jest standaryzacja i metodologia danych przetwarzanych w systemach – ich katalog, stosowane nazewnictwo, zakres metadanych itp. Tu jest ogrom pracy od strony analitycznej jak i legislacyjnej.

Kierunek (jeszcze w szerszym kontekście niż tylko wewnątrz administracji)  został wytyczony - https://ec.europa.eu/info/strategy/priorities-2019-2024/europe-fit-digital-age/european-data-strategy_pl . Teraz trzeba to opanować realizacyjnie.

Ostatni element, który chciałem poruszyć to wpływ ustawy o informatyzacji aspekt legislacyjny.
W mojej ocenie ustawa wywarła ogromny wpływ na legislację. I jest on w większości pozytywny. Zasada neutralności technologicznej nie pozwoliła na wpisywanie do przepisów rozwiązań ściśle związanych z technologią jednego dostawcy.

Ustawa w momencie bumu na przepisy techniczne wprowadzała porządek terminologiczny.
Ustawa tworzyła siatkę terminologiczną na której opierano przepisy różnych ustaw. Proszę spojrzeć na obecne regulację, w kwestiach rejestrów, przekazywania danych itp. są podobne – to jest zasługa tej ustawy.

Duża zasługa w tym departamentu informatyzacji/ społeczeństwa informacyjnego w MSWiA / MC  a potem różnych departamentów w MC, którzy edukowali i tego pilnowali.
Nie jest jeszcze pod tym względem idealnie, ale znaczenia ustawy o informatyzacji dla polskiej legislacji w nowym cyfrowym świecie nie można nie docenić.

x